Tytus był jedynym synem Wiesi. Jego mama od wielu lat oddawała się pracy na farmie. On jednak nigdy nie był zainteresowany pracą w tym miejscu. Od zawsze był duszą artystyczną, podobne jak jego tata i to muzyce postanowił się poświęcić. Gdy wraz ze swoją najbliższą rodziną podjęli decyzję o przeprowadzce do Wodzisławia Śląskiego, skrzat od razu rozpoczął poszukiwania domu oraz pracy. W trakcie przeglądania ogłoszeń oraz jednoczesnego czytania o nowym miejscu, jego atrakcjach i ofercie kulturalnej, natrafił na ciekawą informację. Wodzisławskie Centrum Kultury pilnie poszukiwało akustyka. Na twarzy Tytusa od razu pojawił się szeroki uśmiech, ponieważ była to idealna praca dla niego. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, dlatego od razu chwycił
za telefon i wybrał numer do wspomnianej jednostki kulturalnej.
Zaledwie dwa tygodnie później syn Wiesi ze swoją żoną oraz malutkim synkiem wprowadzili się do przestronnego, dwupiętrowego domu, znajdującego się tu obok Wodzisławskiego Centrum Kultury. Nie dość, że Tytus po rozmowie kwalifikacyjnej, która odbyła się 2 dni wcześniej, otrzymał wymarzoną pracę, to jeszcze jego rodzina zamieszkała w przepięknym, przestronnym domu,
w którym znalazło się miejsce na wszystkie ich rzeczy oraz skrzypce skrzata.
Przekraczając próg nieruchomości natrafialiśmy na schody, prowadzące na pierwsze piętro. Pod nim znalazła się mała spiżarnia z drewnianymi regałami, na których leżały kosze z owocami. Kawałek dalej mieściła się kuchnia, oczywiście wyposażona w najpotrzebniejsze sprzęty
tj. lodówka, mikrofalówka i piekarnik, w którym już piekł się tort. Przy kuchni stał stół oraz krzesła, gdzie rodzina wspólnie spożywała posiłki, a często również prowadziła długie rozmowy. Ogromne wrażenie robiła klatka schodowa. Zastanawiacie się pewnie dlaczego? Otóż podczas rozmowy o pracę w wodzisławskiej instytucji kulturalnej, Tytus poprosił impresariat o archiwalne plakaty wydarzeń w Wodzisławskim Centrum Kultury. Po powrocie do domu oprawił je w piękne ramy, a następnie powiesił na ścianie przy klatce schodowej. Skrzat był bardzo dumny z pomysłu na jaki wpadł. Na pierwszy piętrze znajdował się salon, gdzie znalazło się zarówno miejsce
do odpoczynku, czyli kanapa oraz fotele na drewnianych nóżkach z brązowym obiciem, jak
i przestrzeń do zabawy dla synka Tytusa. W pomieszczeniu nie mogło zabraknąć również akcentów związanych z największą pasją skrzata, czyli muzyką. Na regale, stojącym w rogu, ułożone zostały płyty winylowe, kolekcjonowane przez syna Wiesi, a pod ścianą stanęły skrzypce. Wszystko układało się po ich myśli, a Tytus miał przeczucie, że w mieście będzie im się dobrze żyło.
Dwupiętrowy dom Tytusa oraz jego rodziny znajdziecie na ul. Kubsza 17.