Po makijaż w jej wykonaniu przyjeżdżają klientki z całej Polski
Z Wodzisławia Śląskiego wywodzą się mistrzowie wielu dziedzin - sportu, nauki, kultury. W gronie tym swoje miejsce znalazła, startująca w ubiegłym roku w Ogólnopolskich Mistrzostwach Makijażu Permanentnego, Żaneta Radecka. W Gdańsku, rywalizując z czołówką polskich linergistów, wywalczyła drugie miejsce. Patrząc na wysoki poziom i prestiż konkursu, to nie lada osiągnięcie.
- U mnie niewiele rzeczy dzieje się według konkretnego planu. Nie układam sobie życia od a do z, mimo to spotykam na swojej drodze życzliwych ludzi, którzy mnie inspirują, motywują. To powoduje, że się rozwijam - mówi Żaneta Radecka, która początkowo swoje życie zawodowe wiązała z pedagogiką. - Śmieję się, że ten kierunek skończyłam dla mamy. Choć nie ukrywam, że przydał mi się także w późniejszej karierze. Kiedyś bardzo chciałam pracować w przedszkolu, teraz mam swoje miejsce na ziemi. Innego życia sobie nie wyobrażam mimo, że jest to życie bardzo intensywne i nie raz daje w kość. Konkurencja jest duża, a markę buduje się latami - zaznacza właścicielka gabinetu kosmetologii, medycyny estetycznej i makijażu permanentnego - Organika.
Rodzinna inspiracja
Po raz pierwszy sztukę wykonywania makijażu permanentnego podpatrywała w salonie kosmetycznym swojej cioci, w Niemczech. Rzecz ta mocno ją zaintrygowała, na tyle, iż postanowiła pójść na kosmetologię. - Im większa krosta, tym bardziej mnie ciągnęło - opowiada żartobliwie. - Nie wiem, jak to określić - nigdy nie bałam się wyzwań, chciałam czuć się pomocna. Zależało mi na tym, by móc zajmować się kosmetologią na sto procent. Studia na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej na wydziale medycznym rozpoczęłam, gdy moja córeczka Zosia miała osiem miesięcy. Wiadomo, wszyscy byli przeciwni tej decyzji, ale postawiłam na swoim. Miałam cudowną promotorkę, Panią Małgorzatę, która we mnie wierzyła i wspiera do dziś. Zmotywowała mnie do pisania pracy dyplomowej na temat makijażu permanentnego, w którym w tej chwili specjalizuję się - podkreśla. - Aktualnie zdarza się, że wykonuje trzynaście prac dziennie, a klienci zapisują się do salonu z całej Polski oraz Europy, a z Hannoveru jeżdżą chyba już całe wycieczki - dodaje żartobliwie Żaneta Radecka.
Umiejętności szlifowała pod okiem doświadczonych osób, jak Katarzyna Pawłowska, Aleksandra Wąsik czy Magdalena Bogulak. - W styczniu była na szkoleniu elitarnym - Long - Time - Liner, później w czerwcu na szkoleniu Elite Linergist bardzo wąskiego grona najlepszych linergistow marki LONG TIME LINER i czułam się tam, jak ryba w wodzie. Uczyłam się wykonywać trudne makijaże, jak i korygować przypadki, które tego wymagały - wspomina.
Konkursowe zaskoczenie
O tym, że oferuje makijaż na najwyższym poziomie świadczy drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie. Do udziału w nim Żanetę Radecką zgłosiła koleżanka. Wysłała prace, dzięki którym wodzisławianka, nawet jeszcze o tym nie wiedząc, zakwalifikowała się do drugiego etapu. W gronie najlepszej ósemki, wyłonionej z kilkudziesięciu kandydatek, walczyła o najwyższe laury. - O tym, że biorę udział w konkursie dowiedziałam się na kilka dni przed. Pierwsza myśl, to strach, że pojadę tam skompromitować się. Jak na miejscu zobaczyłam, kto bierze udział w mistrzostwach - zbladłam, dostałam totalnego paraliżu, była to sama czołówka! - wspomina. - Modliłam się, żeby być chociaż siódmą. A koleżankę, która zapewniła mi te emocje zabrałam ze sobą w roli modelki, za karę - mówi z uśmiechem.
Pierwszego dnia uczestniczki wykonywały brwi i kreski. - Po kreskach, w których czuję się doskonale, podeszła do mnie Pani z jury, zdecydowanie zainteresowało ją wykonanie mojej pracy. Podobnie było z ustami. To mnie uskrzydliło i zszokowało jednocześnie - dodaje pełna emocji.
Po konkursie wiele się zmieniło. Kalendarz wypełniał się sukcesywnie, lista zainteresowanych rosła. - Cieszę się że jestem jedną z niewielu osób na rynku, która bez promowania się osiągnęła tak wiele. Staram się przechodzić jak najwięcej szkoleń - w ciągu roku każdy wolny czas poświęcam na udoskonalenie swoich umiejętności - zaznacza. - Pracuję od rana do wieczora, nie mówię, że można się umówić do gabinetu z dnia na dzień, ale też na zabieg nie czeka się pół roku. Tworzę listę rezerwową, staram się dopasować do oczekiwań klientów. To jest zawód pochłaniający mnie bez reszty, ciekawy, ale minusem jest brak wolnego czasu dla najbliższych. Na szczęście bardzo to lubię i próbują godzić jedno z drugim - dodaje.
Widzowie mogli o umiejętnościach Żanety Radeckiej dowiedzieć się także z porannego programu Pytanie na śniadanie, którego była gościem.
Z czym to się je
Czym jest makijaż permanentny? Jest alternatywą do makijażu codziennego, utrzymuje się do kilku lat. Za pomocą specjalistycznej igły kartridżowej lub akupunkturowej na brwi, powieki czy usta wprowadza się odpowiedni pigment. Jest wiele udogodnień, różnorodnych preparatów, barwników o różnych gęstościach, składnikach, są różnorakie igły kardridżowe, które można stosować.
- Myślę, że nie ma przeciwwskazań do wykonania takiego zabiegu, który poprzedzony jet wcześniejszym wywiadem. Doradzić, a jeśli jest taka konieczność - odwieść od pomysłów, które w finale mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc - podkreśla. Najczęstsze błędy to używanie zbyt mocnego pigmentu, nieanalizowanie fototypu skóry. Dużo osób wybiera microblading, czyli makijaż permanentny brwi, który wymaga sporych umiejętności. - Niestety bywa i tak, że makijażyści uczą się na swoich klientkach, co jest niedopuszczalne. W naszej branży sprawdza się to, że za ceną idzie jakość. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć - dodaje.
Jak się malować? Warto korzystać z porad specjalistów i wizażystów, którzy potrafią wydobyć naturalne piękno. - Prowadzę bezpłatne konsultacje, na które zapraszam w sowim gabinecie, wystarczy wykonać telefon - zachęca.
Co więcej, z oferty indywidualnego szkolenia mogą skorzystać ci, którzy chcą poprawić swoje umiejętności czy też poznać nowe metody. - Uczę albo od podstaw - makijaż usta, oczy i brwi, albo staram się wyeliminować konkretne błędy. Zapraszam do studia Organika, pokazuję, jak ja to robię. Dzielę się swoją wiedzą. Wychwytuję, co jest nie tak. Niemniej jednak, wydaje mi się, że w tej branży nie można mówić o tym, że ktoś jest najlepszy. Klienci mają różne oczekiwania i gusta. I swoje ulubione salony. Im lepiej się znamy, wiemy, co dany salon oferuje, im bardziej sobie pomagamy, tym lepsza jest branża. Nie jestem chirurgiem, jestem linergistą. Staram się zawsze pomóc, ale są przypadki, w których już nic nie mogę zdziałać, mimo ogromnego zaangażowania i umiejętności - mówi Żaneta Radecka.
Centrum marzeń
W wodzisławskim salonie zatrudnia sześć osób, z których każda specjalizuje się w czymś innym. Jaką jest szefową? - Nigdy nie miałam dziewczyny, która odeszła z pracy do konkurencyjnego salonu dlatego, że czuła się u mnie źle. Są za to osoby, które otworzyły swoje gabinety - mówi.
W najbliższych planach ma otworzenie nowego centrum, w którym klientki spotkałby się z jeszcze bardziej kompleksową ofertą. Jakie trzeba mieć predyspozycje, by być rozchwytywanym linergistą? Żaneta Radecka z pełnym przekonaniem podkreśla, że trzeba być bardzo miłym i mieć pokorę. Bo jak jest się miłym to zdobywa się serca klientów, a jak ma się pokorę - to można się wszystkiego nauczyć. Jej zdaniem przydatna jest też wyobraźnia.
Na pytanie jakie jest jej największe osiągniecie z pełną świadomością odpowiada, że córeczka Zosia.
źródło: Gazeta Wodzisławska