Połączyła ich miłość i taniec

– Każdą decyzję staraliśmy się podejmować wspólnie, chociaż czasem trzeba było pokłócić się, tak dla równowagi – półżartem podkreślają jubilaci Wanda i Marian Korbowie, którzy z radością świętują 65 rocznicę zawarcia związku małżeńskiego. Z okazji tak zacnego jubileuszu gratulacje i serdeczne życzenia parze złożyli prezydent miasta Mieczysław Kieca i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Meisel.

 

Małżonkowie do Wodzisławia Śląskiego przyjechali w 1972 roku, z województwa lubuskiego. To tam wychowali się i tam rozkwitło ich niegasnące po dziś dzień wielkie uczucie. – Pracowałem na poczcie. Jako listonosz miałem okazję poznać wszystkich mieszkańców. I tym sposobem poznałem też moją przyszłą małżonkę – wspomina jubilat. Po dwóch latach para postanowiła przypieczętować swój związek sakramentalnym „tak”. – Wesele odbyło się w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Goście dopisali, orkiestra też się spisała, a to istotne, bo oboje lubimy i potrafimy tańczyć – wspomina pani Wanda.

Walce, oberki, poleczki w takim tanecznym repertuarze para czuła się najlepiej. To pasja, którą wspólnie pielęgnowali przez lata. Do naszego miasta jubilaci przyjechali w poszukiwaniu pracy. Pan Marian przez lata zatrudniony był jako dyżurny ruchu na kolei, a jego towarzyszka życia pieczołowicie dbała o domowe ognisko. – Zajmowałam się rodziną, co nieraz wymagało sporej cierpliwości – mówi z uśmiechem pani Wanda. – Najbliżsi żartują sobie, że w pełni zasłużyłam na emeryturę – dodaje. Małżonkowie wspólnie doczekali się dwóch córek, dwóch synów, pięciorga wnucząt i pięciorga prawnucząt. Praca na kolei stała się po części rodzinną tradycją, bo synowie zatrudnienie byli jako maszyniści. – Można powiedzieć, że rodzice sami wyjechali na Śląsk. Większość naszych bliskich została w województwie lubuskim. Było im tu na początku ciężko, nikogo nie znali, zwyczajnie tęsknili do rodzinnych stron – wspomina córka. – Dziś są zadowoleni z domu, jaki udało im się stworzyć – dodaje. Jubilaci mogą liczyć na wsparcie najbliższych, którzy otaczają ich opieką i miłością. – Wychowaliśmy dzieci z sercem. Staraliśmy się wpajać im wartości, jakie w życiu są ważne. Tłumaczyliśmy, że od samego początku każdy z nas pracuje na opinię i to, jak postrzegają nas inni – akcentuje pan Marian.

 

Codzienność jubilaci spędzają w dobrym humorze i z optymizmem patrzą na to, co przyniesie kolejny dzień. Gdy wzrok pozwalał, pan Marian z ochotą sięgał po klasykę literatury. Małżonkowie nadal chętnie spacerują, w telewizji śledzą sportowe rozgrywki, a zwłaszcza dopingują siatkarskim zmaganiom.

źródło: Gazeta Wodzisławska